Coraj bliżej święta, coraz bliżej święta... a ja wciąż w jesiennym klimacie :D Pierwotnie miałam plan opublikowac serię wpisów z jesiennikiem jeszcze w listopadzie, ale że u mnie wszystko ma ostatnio co najmniej tygdoniowy poślizg to umówmy się, że wyrobię się do świąt :) Dziś druga część jesiennika, ponownie zobaczycie mnie w autoportretowej wersji oraz mojego czworonożnego przyjaciela i przydomowe zakątki. Przyznam szczerze, że te zdjęcia to czysty spontan...
Pewnego szarego dnia po powrocie z pracy zauważyłam jak niespodziewanie do mojego pokoju zaczyna wkradać się nieśmiało ładne ciepłe światło, a byłam tym szczerze zdziwiona, bo tego dnia nic nie zapowiadało, że uda się zrobic jakie kolwiek zdjęcie w złotej godzinie (a w zasadzie, że złota godzina w ogóle będzie). Nie zastanawiając się długo narzuciłam na siebie luźny sweter (kolejny z tych ulubionych, jesiennych), chwyciłam statyw i pobiegłam na podwórko. Z racji tego, że czasu było nie wiele, a ja po calym dniu nie miałam już ochoty odtwarzac na nowo makijażu i wybierac ambitniejszej stylizacji, wyszłam tak jak stałam :D Zastanawiając się jak zrobic sobie ładny autoportret w tak średnio-wyjściowej wesji przyszły mi na myśl zdjęcia Ady typu #faceless (w których jest mistrzynią<3), jak tylko zobaczyłam na aparacie pierwsze wiedziałam, że to będzie strzał w dziesiątkę, zwłaszcza, że pod ręką miałam całkiem ładne duże i kolorowe liście klonu. Cała ta autoportetowa seria trwała dosłownie kilka minut, ale z perspektywy czasu bardzo miło wraca mi się do tych zdjęć, bo doskonale oddają kliamat tej jesieni :)
Właśnie taką mam minę jak codziennie rano zerknam w kalendarz :D |
Sztos zdjęcia! Co tu więcej pisać.. bardzo podobają mi się kolory.. i ina kota ;DDD
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za tyle miłych słów <3
Usuń