Z jednej strony uwielbiam jesień za ten klimat,kolory i cały urok jaki posiada,a z drugiej nie cierpię jej za takie dni jak ten.Nie znoszę (delikatnie mówiąc) takich dni,w których deszcz nie przestaje padać,zimne podmuchy wiatru zrywają mi kaptur z głowy co pół minuty,a przejeżdżające auta ochlapują spodnie po kolana.
Dziś miał się pojawić całkowicie inny wpis,z zaległą siostrzaną sesją w sadzie wykonaną w upalne sierpniowe popołudnie.Ale jak widzicie nie mam zupełnie nastroju na sklejenie takiego wpisu,więc wpatruję się jedynie w kolorystykę tego zdjęcia,która działa na mnie jak plaster miodu (czy jakoś tak:p ).
Miłego wieczoru!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz