Witaj jesień! | Mój sposób na autoportrety


Chciałam tym wpisem przywitać jesień, piękną, złotą, czarującą miękkim porannym światłem i nastrojowymi wieczorami z kubkiem herbaty... lecz nim się tu pojawił, jesień zdąrzyła się na dobre u nas zadomowić,wrzesień uciekł nie wiadomo dokąd, a zza oknien wieczorami zaczął wzierać do domu chłód. I tym sposobem zamiast witać jesień, przywitam nim październik (choć też z małym poślizgiem), mocno licząc na to, że będzie dla nas łaskawy i pozwoli zrealizować jeszcze kilka 
plenerowych sesji w otoczeniu mieniącej się kolorami natury. :)

Przy okazji tego wpisu chciałabym też krótko wspomnieć co niego o tym jak wygląda tworzenie przeze mnie autoportretów w plenerze i dlaczego tak często mam na nich telefon w ręku. ;)
Auportrety zaczęłam robić już kilka dobrych lat temu, kiedy z braku nowych twarzy do fotografowania stwierdziłam, że czasem sama sobie mogłabym być modelką, zwłaszcza w sytuacjach, gdy na zrealizowanie danego pomysłu miałam nie wiele czasu bądź wymagało to dostania się w miejsca, w które niekoniecznie obca osoba byłaby skłonna chętnie się ze mną wybrać.
Pierwotnie do wykonywania autopotretów służył mi aparat canon 550d, który w połączeniu z małym pilocikiem na podczerwień wyzwalającym migawkę dawał całkiem fajne efekty. Miało to jednak swoje minusy: mały zasięg (do ok.3 metrów) i fakt, ze autofocus bardzo często się gubił. Kiedy pilocik się popsuł, a aparat coraz częściej odmawiał posłuszeństwa byłam już zdana wyłącznie na samowyzwalacz... i tu nastąpił akt powiedziałabym, że desperacji, kiedy to w plener zabierałam dwa statywy, by na jednym mocowac aparat a na drugi ustawiac ostrość i biegiem zastępować go sobą nim zrobi się zdjęcie. Teraz sama śmieję się z tego sposobu i dziwię się, ze miałam na tyle zamozaparcia by się w to w ogóle bawić :D
Przełom nadszedł w momencie kiedy zdecydowałam się na zmianę body. Już przed zakupem wiedziałam, że wbudowany w body moduł wi-fi bardzo ułatwił by mi proces tworzenia autoportretów (zwłaszcza w plenerze) i się nie myliłam! Kiedy tylko dowiedziałam się o możliwości użycia go do sterowania aparatem za pomocą zwykłej aplikacji na telefon (moja to Canon Camera Connect), wiedziałam, że od teraz moje życie będzie znacznie prostsze. Od tamtego czasu wyruszam w plenery uzbrojona w stały zestaw: aparat, statyw i telefon. Sama aplikacja jest bardzo prosta i intuicyjna w użyciu, pozwala sterować najważniejszymi funkcjami aparatu (czas naświetlania, przysłona, ISO, tryb pomiaru światła itd.), ale najlepsze jest to, że trzymając aparat w ręce mam podgląd na żywo tego co widać na ekranie aparatu.  Jak dla mnie to zdecydowanie najlepszy sposób na wykonywania autoportetów poza domem. Zatem jeśli jeszcze nie próbowaliście to serdecznie polecam! :)















3 komentarze:

  1. bardzo klimatyczne, lubię to miękkie światło ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie i jesiennie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładne, a raczej dobre autoportrety to kwesta pomysłu, profesjonalnego aparatu, cierpliwości i oczywiście pilota. Z tym ostatnim może być problem, więc dobrze, że technologia idzie do przodu i wykonywanie zdjęć tego typu wspomagają aplikacje.

    OdpowiedzUsuń