Jak zaczęła się Twoja przygoda z fotografią?



Cześć :) Często znajomi pytają mnie skąd nagle wzięła mi się miłość do fotografii,jak wpadłam na ten pomysł i jak się tego wszystkiego nauczyłam? Dlatego pomyślałam,że dziś oprócz kilku zielonych zdjęć,opowiem historię na ten temat :)
Zatem zacznijmy od początku!
Od dziecka zielony był moim ulubionym kolorem,zielony był pokój,zasłony,budzik,no i oczywiście ubrania.Wiązało się to też z wrodzoną sympatią dla natury,drzew,kwiatów i wszystkiego co zielone. W konsekwencji zawsze twierdziłam,że jak dorosnę to zostanę florystką lub ogrodnikiem :) Z wiekiem z zielonej manii zostało tylko niezmienne umiłowanie natury. Będąc dzieckiem marzyłam też o tym,aby siedząc w ogrodzie czy na łące móc zatrzymać na dłużej tą piękną głębie koloru,grę świateł i całą magię danej chwili,a że nawet nie mieliśmy w domu aparatu to próbowałam rysunkiem oddać to co widzę. Niestety prowadziło to tylko do frustracji,bowiem fakt,że nie potrafię oddać kredkami tych kolorów,nasycenia i kontrastów tylko mnie demotywował. 
Wtedy pojawiły się pierwsze marzenia o własnym aparacie.Kiedy w moje ręce trafiła pierwsza cyfrówka (Nikon L19) byłam wniebowzięta, jednak po kilku latach eksploatowania różowego Nikosia (tak, o dziwo miał blado-różową obudowę) uprosiłam mamę, żeby na 18 urodziny kupiła mi coś lepszego.Wybór padł na kolejną nieco bardziej rozbudowaną cyfrówkę Nikona L810,od początku byłam zachwycona jego możliwościami i nawet teraz po latach nie mogę powiedzieć o nim złego słowa,lecz z czasem coraz bardziej interesował mnie świat fotografii, pojawiły się też pierwsze pomysły na ,,sesje'' z koleżankami.Wtedy zaczęłam zgłębiać temat głębi ostrości,ekspozycji,kadrowania,jasności obiektywów i zdałam sobie sprawę z tego,że chciałabym się nauczyć tego wszystkiego w praktyce,a moja cyfrówka zaczęła mnie ograniczać (przede wszystkim przez brak trybu manualnego i ciemnego obiektywu), dlatego celem życia stało się zdobycie pieniędzy na wymarzoną lustrzankę.Udało się i od blisko 3 lat jesteśmy nierozłączne. Nauka sprzętu, manualnych ustawień i kolejnych programów do obróbki wychodziła samoistnie,dzięki motywacji do tego,aby ,,dogonić'' umiejętnościami pewne osoby w moim wieku,których zdjęcia w tamtym czasie mnie zachwycały i bardzo inspirowały. Wszystkiego nauczyłam się sama metodą prób i błędów.
Wciąż mam świadomość jak wiele jeszcze nauki i nowych wyzwań przede mną,ale cieszę się,że odnalazłam w swoim życiu pasję,która dała mi tyle radości i pozytywnych doświadczeń. :)

A jak zaczęła się Twoja przygoda z fotografią? Chętnie poczytam Wasze historie w komentarzach :)











Mam też do Was prośbę,otóż dzisiejszy wpis to odpowiedź na jedno z wielu pytań jakie przez lata słyszałam odnośnie mojej pasji,więc pomyślałam,że fajnie byłoby to jakoś uporządkować i w kolejnym takim luźnym wpisie zamieścić na nie nieco dłuższe odpowiedzi.Zatem jeśli macie do mnie jakiekolwiek pytania odnośnie fotografii to piszcie w komentarzach,bądź na Instagramie :) Jeśli uzbiera się kilka ciekawych pytań to stworzę taki osobny wpis,a jeśli nie to po prostu odpowiem Wam w komentarzach :)
Do usłyszenia!


14 komentarzy:

  1. Moja zaczęła się od dwóch zdjęć zrobionych na wycieczce szkolnej :) Zresztą też mam o tym wpis u mnie na blogu. Później jakoś poszło :)
    Widać tę miłość do natury u Ciebie na blogu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabym prosić o linka do tamtego wpisu? chętnie poczytam więcej na ten temat :) Cieszę się,że ją zauważasz ale również cieszy mnie to,że mam w sieci swoje miejsce gdzie mogę w pełni być sobą i pokazywać to co kocham :)

      Usuń
    2. http://katarzynakoziej.blogspot.com/2017/04/historia-2-zdjec-czyli-jak-zaczeam.html Proszę :)

      Usuń
    3. No wycieczki szkolne to dość częsty track od którego się zaczyna. Ja tam się swoją drogą nauczyłem, bo ojciec kupił za małego kamerę i to szok był na wsi, na Mazurach :o

      Usuń
  2. świetna notka :)
    ja już jako malutkie dziecko mam zdjęcia gdzie trzymam w ręku aparat i jakoś od zawsze szłam w tą stronę :> kiedyś jak rodzice jeszcze mieli aparat na kliszę potrafiłam "wypstrykać" wszystko jednego dnia :D zawsze jakoś mnie ciągnęło do artystycznych rzeczy, też rysowałam tak jak Ty, a nawet śpiewałam hahah :P nie wiem w sumie kiedy to się zaczęło, bo pamiętam to od zawsze, a o dziwo nikt w mojej rodzinie takich zainteresowań nie ma, ale tak już zostało z tą fotografią i to moja największa pasja, a wręcz MIŁOŚĆ ♥

    btw, nie przychodzi mi teraz żadne pytanie do głowy, ale chętnie zobaczyłabym Twoje rysunki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można powiedzieć,że fotografia była Ci od początku pisana :) Rysunki...to jest całkiem niezła myśl,wprawdzie nie wiele się już ich zachowało,ale postaram się kilka wpleść jakoś na zdjęcia :D

      Usuń
    2. dziś nawet wyszperałam kilka w domu,zrobiłam im zdjęcia i patrząc na nie później doszłam do wniosku,że wcale nie ma się czym chwalić,no ale skoro obiecałam to słowa dotrzymam :P

      Usuń
  3. Zawsze lubię czytać takie historie:) U mnie było trochę podobnie - zaczęło się od rysunków, a raczej ciągłej frustracji z nimi związanej. Rysowałam sporo i chyba nawet całkiem nieźle (mój avatar jest moim najlepszym szkicem), ale złościło mnie, że nie raz przez jeden błąd wiele godzin pracy szło do kosza... Na 18-ste urodziny zażyczyłam sobie aparat, cyfrówkę Nikona L100. Trochę zaczęłam fotografować, ale zamiast uczyć się cierpliwie chciałam "wszystko, już" i w rezultacie aparat na dość długo poszedł w odstawkę. Zbiegło się to w czasie z ciężką chorobą, więc przez kilka lat nie myślałam o fotografii... Powrót nastąpił w 2014r, po dość ciężkim pobycie w szpitalu. Kupiłam pierwszego storczyka i szukając informacji jak go pielęgnować trafiłam na forum ogrodnicze. Spodobało mi się, a chcąc pokazywać własne rośliny musiałam robić zdjęcia. Najpierw kilku pierwszych roślin doniczkowych, potem powracającej wiosny (zaczęłam w lutym), latem kwiaty w wazonach... I tak już poszło. Kilkakrotnie próbowałam w zakładać bloga, niestety, bez powodzenia, w tamtym czasie prowadziłam jedynie fotobloga na Flogu oraz profil na Instagramie. Po 1,5 roku udało mi się uzbierać pieniądze na lustrzankę, Nikona D5200, którym fotografuję do dziś. Podobnie jak Ty cały czas się uczę, od nieco ponad roku prowadzę bloga i coraz bardziej się w to wciągam:) Teraz chyba przyjdzie pora na makrofotografię z prawdziwego zdarzenia, sprzęt jest, tylko jak dotąd umiejętności brakowało. I cały czas do przodu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę,że Twoja droga nie była tak łatwa i prosta,ale podziwiam,że wciąż walczysz o swoją pasję :) I fajnie jest wiedzieć,że nie tylko w moim przypadku fotografia zaczęła się od kwiatów i frustracji związanej z rysunkiem,bo co jak co on wymaga cierpliwości,a przecież zadaniem fotografa jest łapanie ulotnych chwil,to nie dziwne,że rysunek nie był nam pisany na dłużej :) Życzę Ci powodzenia w dalszym samorozwoju :D

      Usuń
  4. O proszę! A ja jako miłośniczka natury miałam zielony pokój troszkę z przymusu i całym sercem go nienawidziłam XD I czuję ogromną ulgę, że w końcu pozbyłam się tego koloru :D
    Ja swój pierwszy aparat dostałam od chrzestnej na Komunię, później maluszek się trochę zestarzał i przeszłam na troszkę lepszy kompakt, a na 17 urodziny dostałam lustrzankę. Zaczynałam od zdjęć makro, później było dużo panoram, i nadal makro... ale też lubiłam zawsze robić zdjęcia na imprezach rodzinnych :D Z biegiem czasu stwierdziłam, że roślinki przestają mi wystarczać i chciałabym zainteresować się portretem, no ale z moim kompaktem było to trudne. Odkąd jednak w moje łapki wpadło lustro świat stał się piękniejszy i całkowicie przepadłam w tym wszystkim <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle jak mamy narzucone coś z góry to się nam nie podoba,ja miałam tyle szczęścia,ze wprowadzając się do swojego pokoju mogłam wybrać sobie dowolny kolor ścian :) A z początkami miałyśmy też w sumie nieco podobnie,bo moje zainteresowanie portretami również wynikało z faktu,że roślinki przestały mi wystarczać.Cieszę się jednak,że obecnie udaje mi się zachować równowagę między jednym a drugim-co zresztą widać chyba na blogu :D

      Usuń
  5. Swój pierwszy kompakt dostałam na komunię, był to bordowy Nikon L25, którego jeszcze posiadam. Po kilku latach miałam taką myśl: chcę lustrzankę, mimo że nie byłam wtedy fanką fotografii. Na szczęście tak łatwo jej nie dostałam. Z przyjaciółką miałyśmy zrobić zdjęcia wiosny na polski potrzebne do interpretacji wiersza. Wtedy telefonem zrobiłam moje pierwsze zdjęcia makro. Zakochałam się w nich i tak obudziła się we mnie pasja. Dalej fotografowałam telefonem, czasami starym kompaktem, ale zaczęło mi czegoś brakować. Trybu manualnego i zabawy przysłoną czy czasem naświetlania. Później moja starsza siostra wymyśliła, że przyda nam się lustrzanka na różne wyjazdy. Złożyłyśmy się na nią i dziś mam mojego Nikona D3200. Może nie jest on w pełni mój, ale ona zabiera go tylko na niektóre wycieczki, dlatego cały czas mam go pod ręką. Na razie w pełni mi wystarcza i myślę o dokupieniu jakiegoś obiektywu marko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie,że w końcu udało Ci się osiągnąć cel,może i faktycznie niezbyt komfortową sytuacją jest dzielić z kimś tego typu sprzęt,zwłaszcza,jeśli wiąże się on nieodłącznie z naszą pasją,ale myślę,że miałaś dużo szczęścia kupując go z siostrą,która nie jest do niego aż tak przywiązana :)
      Kurcze mi też swego czasu chodził po głowie obiektyw makro,ale z czasem jakoś mi przeszło,odwrotne mocowanie kita póki co mi wystarcza,a poza tym zauważyłam,że obecnie fotografowanie dzieci daje mi dużo większą frajdę niż makro.Zatem życzę Ci powodzenia co do zakupu,bo może się okazać,że akurat to jest dziedzina fotografii wprost stworzona dla Ciebie :)

      Usuń