Wiosenne autoportrety o zachodzie słońca



Cześć!
Znacie to uczucie kiedy macie dużo nauki lub coś ważnego do zrobienia w domu i myślicie sobie ,,dziś muszę to koniecznie zrobić'',a zza okna dobiega świergot ptaków,czuć zapach wiosny,że aż trudno usiedzieć w miejscu? Dokładnie tak miałam wczoraj,przez długie minuty walczyłam ze sobą,zadając sobie pytanie czy usiąść w końcu do mojej pracy licencjackiej (której pisanie idzie tak,że...właściwie to stoi w miejscu) czy wybrać się na wiosenny spacer.Wygrała ta druga opcja(bo przecież,żeby coś sensownego napisać trzeba najpierw ,,przewietrzyć'' umysł,czyż nie? :) Przy okazji spaceru zrobiłam kilka autoportretów obok kwitnącego drzewka z baziami,musiałam się nieźle namęczyć żeby cokolwiek z tego wyszło ale chyba tym razem się udało :D
P.S Zdjęcia robiłam bez blendy,aparat stał na prowizorycznym statywie,a ostrość ustawiałam manualnie na gałązki starając się jednocześnie zmieścić w polu ostrości - jak to mówią dla chcącego nic trudnego :)
Udanej niedzieli!









3 komentarze:

  1. very successful your photos !! and above all an amazing light ! bravo !

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne światło. Ostrości jednak brakuje, ale rozumiem jak ciężko było ją ustawić.

    Co do uczucia...miałam tak dzisiaj. Mam dużo do nauki, a zamiast tego przerabiałam bloga. Cóż...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne te świateło <3
    Ja też tak mam, że zwykle kiedy mam dużo rzeczy do roboty, to mnie nosi... zwłaszcza przy takiej pogodzie (teraz śmigam ciągle na rolkach i odsuwam reszte świata na dalszy plan). W ogóle od dłuższego czasu wybieram sobie taką droge, żeby przebrnąć przez życie i nie zwariować, a to niestety wiąże sie z tym, że większość ważnych rzeczy olewam... No ale cóż, każdy próbuje sobie radzić i żyć w jak najłatwiejszy i najprzyjemniejszy sposób :)

    OdpowiedzUsuń