Na początku była to czysta ciekawość czy uda mi się nadążyć z odwrotnie zamocowanym kitem za biegającymi owadami,ale po pierwszej próbie okazało się że nie jest tak źle jak zakładałam i tym sposobem uzbierało się kilka zdjęć,które koniecznie chciałam Wam pokazać :)
Z tego doświadczenia wyniosłam tez ciekawe spostrzeżenia odnośnie owadów,otóż podzieliłam je sobie na dwie główne kategorie: sprinterzy(czyli robaczki uciekające na mój widok gdzie pieprz rośnie w bardzo szybkim tempie i znikające z moich oczu w ciągu sekundy) oraz leniwce ( takie które potrafią kilka minut się nie ruszać,prawdopodobnie z paraliżującego strachu wywołanego zbliżaniem się ,,czegoś wielkiego'' czyli mnie z aparatem momentami oddalonym od nich o kilka centymetrów),są jeszcze takie które mają mnie i moje pomysły gdzieś i najzwyczajniej w świecie ustawiają się do mnie tyłem,a przekręcanie kwiatka czy też liścia na nic się zdaje kiedy one upierają się przy swoim,czasami zwyczajnie trzeba sobie darować taką ,,współpracę'' :)
Teraz oficjalnie mogę stwierdzić że czasami fajnie jest wziąć aparat i zwyczajnie usiąść w trawie żeby zobaczyć co tak naprawdę dzieje się dokoła :)
Miłego oglądania! :D
bardzo ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)