Czy wiesz, że przewijając Instagramową tablicę przeciętny człowiek poświęca każdemu kolejnemu zdjęciu około 2-3 sekund uwagi? W tym czasie ocenia czy zdjęcie mu się podoba oraz decyduje czy zostawić pod nim swoje ,,serduszko''. A przecież blogi zajmują dużo więcej czasu...
Tak się ostatnio zastanawiam...no dobra, tak na prawdę to nie ,,ostatnio'' a od dłuższego czasu, nurtują mnie wątpliwości czy w dobie Instagrama, coraz lepszej dostępności krótszych oraz prostszych treści jest sens prowadzić jeszcze blogi fotograficzne?
Codziennie jesteśmy zasypywani milionem zdjęć,filmików itp., mniej lub bardziej wartościowych.Wydaje mi się,że coraz mniej w tym wszystkim ciekawych treści, indywidualności (stanowiącej o tym, że zdjęcie jest nie tylko ładne i ,,uniwersalne'', co powoduje, że zgarnie więcej lajków) i jakiegokolwiek przekazu, który sprawia, że w tym codziennym biegu chce się przystanąć choć na chwilę, na to pół minuty i przyjrzeć się zdjęciu bliżej,a czasem uśmiechnąć po nosem. Odnoszę wrażenie, że na miejsce każdej jednej wartościowej publikacji pojawia się tysiąc tych z kategorii ,,bylejakości'', które dzięki swojej coraz większej prostocie i powtarzalności kreują kolejne nowe trendy, zagłuszające/przysłaniające to czego tak na prawdę poszukujemy. Trudno w tym wszystkim odnaleźć dawkę właściwej inspiracji i motywacji, oraz oprzeć się chęci wpisania w aktualne trendy- a przecież każdy z tego korzysta chcąc zostać zauważonym i docenionym.
Widzę jak ta pogoń za trendami odbiła się na blogach, jak wielu twórców zrezygnowało już z ich prowadzenia na rzecz innych social mediów oraz jak wiele osób po prostu się poddało i schowało aparat do szafy, nie czując się wystarczająco dobrymi, a może nawet zbyt przeciętnymi. Myślę, że wiele młodych osób z mojego pokolenia dotarło wcześniej do tego punktu, w którym trzeba wybrać czy dalej uparcie brnąć przed siebie mimo zmieniających się okoliczności życiowych czy po prostu dać sobie spokój. Zresztą... ten wpis nie powstałby gdyby nie fakt, że przypadkiem znalazłam dziś na swoim komputerze listę linków do przeróżnych blogów fotograficznych sprzed około 3-4 lat, były tam zarówno te ,,najulubieńsze'', które wtedy dostarczały mi ogromnej dawki inspiracji i wywoływały w mojej głowie myśl ,,ja też chcę robić takie zdjęcia!'', jak i te osób podobnych do mnie, które dopiero rozpoczynały swoją przygodę z fotografią i wiecie co? Spośród tej całej listy, na której znajdowało się blisko 80 pozycji dziś na bieżąco wciąż działa... 1(!) blog. Pozostałe albo zawiesiły swoją działalność dawno temu, albo w ogóle przestały istnieć, pozostawiając w mojej pamięci jedynie swoje tytuły. To wszystko daje do myślenia.
Z pewnością to nie jest to ten moment kiedy sama chcę się poddać, bo mimo wszystko staram się wciąż chwytać aparat w ręce i szukać czegoś nowego, lecz obecnie wyraźnie czuję,że bardzo potrzebuję porządnej dawki motywacji i świeżego spojrzenia na fotografię i blogowanie. Ktoś wie, gdzie coś takiego znaleźć? :)
Powiem Ci, co szczerze myślę. Sama mam instagram i bardzo lubię pokazywać swoje zdjęcia, ale to nie to samo. Tak jak piszesz, ludzie tam w większości poświęcają na oglądanie zdjęć sekund parę. Potem przewijają kolejne zdjęcia i Twoje idzie w zapomnienie, tak jest ogólnie. Zdjęcia wręcz okropne mają tysiące polubień, bo ludzie ciskają te serduszka machinalnie. Wszystko jest teraz takie na szybko, byleby było, byle lajków jak najwięcej. Przecież w sieci jest coraz więcej bylejakości. Namawiam na prowadzenie bloga, a widzę, że piszesz bardzo emocjonalnie. Tego właśnie potrzeba, za dużo tego samego, za mało wartości. Nie poddawaj się. Z tego, co pamiętam, to chciałaś więcej pisać, myślę, że blog jest dla Ciebie idealny. No wiesz to tylko moje zdanie, ale ja już jestem totalnie zmęczona tą bylejakością i pędem. Zwyczajnie mi żal, kiedy widzę, że ktoś ma coś naprawdę ważnego, pięknego do przekazania, a ty masz. Byle notki nie mają większego wpływu na innych, Twoje nie są takie.<3
OdpowiedzUsuńW samo sedno! Cieszę się ogromnie widząc, że ktoś tak dobrze zrozumiał to co miałam do przekazania.:)
UsuńZaskoczyłaś mnie, wspomniając o tym, że kiedyś chciałam wiecej pisać. Faktycznie jakiś czas temu miałam takie postanowienie (serio, to dla mnie ogromny szok,że to pamiętasz, ale bardzo pozytywny szok jakby nie było), ale potem pojawiła się praca na etacie, zmieniło się moje życie i podejście, przyszła zima, dni zrobiły się krótsze, ja zaczęłam przekładać wszystko na później i tym sposobem wciąż w pewnych sferach mojego życia panuje chaos. ;( Żeby jednak nie było tak źle staram się powoli sukcesywnie nadrabiać kolejne zaległości. :)
Chciałabym pisać, ale czuję,że nie do końca potrafię. Zawsze to obraz przemawiał do mnie najbardziej, nie mądre cytaty, nie poezja, bestsellerowe książki, a zdjęcia... dlatego często mam tak,że choć chce coś napisać/przekazać to nie potrafię ubrać tego sensownie w słowa, a nie chcę słowami odwracać uwagi od tego czym w gruncie rzeczy chciałam dzielić się najbardziej czyli fotografiami. Jeśli jednak znajdzie się temat, który długo chodzi mi po głowie i w końcu przyjdzie moment, w którym chcę i wiem jak się nim podzielić to powstają takie wpisy jak dzisiejszy. To z pewnością jeszcze nie koniec, ale mam nadzieję,że w przyszłości będę miała wiecej pozytywnych rzeczy do przekazania.
Dziękuję serdecznie za Twój komentarz i bardzo motywujące słowa.:)
Pozdrawiam serdecznie!
Od kilku miesięcy po głowie chodzą mi takie same myśli ! Niby blog z miesiąca na miesiąc ma coraz lepsze statystyki, ale nie oszukujmy się - szybciej jest dodać zdjęcie na instagram, niż robić cały wpis na bloga. Troche demotywujące jest też to, że wyświetlenia nie idą w parze z komentarzami, których ostatnio już nikt nie pisze. Więc dla kogo mamy się starać? Dla siebie to mogę wrzucać zdjęcia na instagram, ale chcę zeby klienci widzieli więcej niż jedno zdjęcie z sesji, zobaczyli moj punkt widzenia na pewne sprawy itd.. Dużo myślałam w grudniu co mam z tym wszystkim zrobić i dalej nie wiem. zmieniły mi się też priorytety. Kiedyś potrafiłam specjalnie brać aparat na spacery, żeby mieć materiały na bloga, ale teraz zwyczajnie szkoda mi aparatu, żeby specjalnie robić zdjęcia pod bloga. Jak zechcę sama go wziąć, to wtedy podzielę się tym na profilach...
OdpowiedzUsuńPrzybijam wirtualną piątkę! W wielu aspektach o których piszesz mam dokładnie tak samo! Ileż ja robiłam zdjęć pod bloga, jeszcze w tamtym roku, a teraz? Nawet jak mam czas iść na spacer albo porobić autoportrety to albo idę bez aparatu, albo wolę sobie w tym czasie zrobić coś na spokojnie w domu. Zresztą kiedyś aparat miałam jakby przyklejony do ręki, był ze mną wszędzie, ale od kiedy zaczęły się chroniczne bóle nadgastków sięgam po niego coraz rzadziej, w zasadzie wtedy kiedy muszę lub mam konkretny pomysł do zrealizowania (ale wtedy reż często ląduje na statywie).
UsuńWcześniej to odzew od innych dawal nam takiego kopa do działania,aż się chciało kombinować co by to można było pofocić, ale jak widać to się zmieniło,zmieniły się okoliczności, my też doroslyśmy i patrzymy na wiele spraw zupełnie inaczej. Może w gruncie rzeczy to wszystko wynika właśnie z faktu, że pokolenie nastolatków, które te blogi tworzyło ma teraz już swoje dorosłe życie, własne rodziny, dzieci, pracę itd. i po prostu blogi nie są im już do niczego potrzebne. Ot taka naturalna kolej rzeczy. :/
... Poza tym, wiem, że nie bede miala juz tyle czasu na ogarnianie swojego hobby. Na głowie mam studia, ślub i jeszcze nowe mieszkanie, więc już pogodziłam się z tym, że zamiast obrabiać zdjęcia, będę szukać paneli i mebli kuchennych. Wydaje mi się, że jestem już w takim momencie, w ktorym trzeba trochę przewartościować "dorosłe życie" i hobbystyczne robienie zdjęć, sama wiesz, jak ciężko to pogodzić, kiedy zaczyna się już pracować itd.
OdpowiedzUsuńI mam jeszcze jedno spostrzerzenie - ja odwiedzam tylko kilka (5-8) blogow regularnie. Resztę osob obserwuję tylko na instagramie.
Oj tak, miałam okazję się już przekonać z czym się je to ''dorosłe życie''. I myślę sobie teraz tylko jedno ,,ileż ja miałam czasu i luzu na studiach'' hhaha, szkoda, że te czasy już nie wrócą!
UsuńCo do blogów, sprawdziłam i jestem w szoku, bo okazuje się,że obserwuję tu 130 blogów (!),jednak okazuje się, że blisko 3/4 z nich od dawna jest nieaktywna. Na spisie widnieją tylko jako widma. A tak na codzień również odwiedzam regularnie nie więcej jak 10 blogów, na ktorych staram się w miarę mozliwości zostawiać komentarze, choć przyznaję,że czasami po prostu nie mam już sił wieczorami ubierać myśli w słowa i na obejrzeniu zdjęć moja aktywność się kończy. Żeby jednak nie wyjść na hipokrytkę (bo z jednej strony skarżę się na znikomy odzew, a z drugiej sama takiego nie produkuję) to dodam tylko, że do wpisów, które faktycznie wywarły na mnie jakieś wrażenia i pobudziły to reakcji zawsze wracam ponownie i staram się zostawić po sobie coś więcej niż tylko kilka lakonicznych, ogolnikowych słów. Stale też poszukuję nowych, ciekawych blogów, których autorzy faktycznie mają coś do przekazania, jednak w tej internetowej kopalni ciężko wyłowić coś odpowiadającego oczekiwaniom, bez nabawienia się wcześniejszego bólu głowy od wszechobecnej nachalnej reklamy i bylejakości.
Też to zauważyłam na instagramie :/ widać różnice w "obserwujących" tu i tam.. ale też jest tak że dużo osób patrzy tylko na liczbę i oby więcej. Różnie to bywa, ale np ja po długiej przerwie wracam na bloga bo jednak mi tego brakuje :D
OdpowiedzUsuńMasz rację, że coraz więcej osób zwraca uwagę jedynie na liczby, co często niekoniecznie idzie w parze z jakością zdjęć czy produktów, które oferują. Osobiscie wkurza mnie coraz bardziej to jak zmienia się również Instagram. Na początku byłam wielką fanką tej aplikacji i bardzo angażowałam się w prowadzenie zarówno swojego profilu jak i bloga, lecz teraz na każdym kroku widzę tylko reklamy, posty sponsorowane (wiem,że ludzie na tym zarabiają, ale irytuje mnie chamska, nachalna reklama, tam gdzie nie powinno jej być) i boty... Blog był zawsze dla mnie taką przyjemną oazą, gdzie bardzo lubiłam (i w sumie lubię nadal) spędzać czas i wymieniać się zdaniem z innymi, bo przecież po publikacji każdego wpisu najciekawsze było czytanie komentarzy i odpowiadanie na nie, jednak w momencie kiedy ten odzew stał się znikomy,a na mnie spadły obowiązki ,,dorosłego życia'', zaczęłam się zastanawiać dokąd to właściwie zmierza. I stąd własnie ten post.
UsuńNie jestem pewna, czy potrafię doradzić Tobie, skoro i ja borykam się z podobnym "problemem". Od kilku miesięcy na moim blogu trwa stan drastycznego spadku odwiedzin, więc mogę przyjąć, że jest to już trwały trend. Z nadejściem wiosny ruch będzie nieco większy, bo więcej osób będzie poszukiwało nazw, zdjęć i opisów różnych roślin i owadów, a trochę ich nazbierałam przez te..., o Matko, to już 6 lat!
OdpowiedzUsuńPod tym względem jesteś w gorszej sytuacji - ja byłam bardziej "przedsiębiorcza" (ale i niepomiernie bardziej zapracowana!) zamieszczając pod zdjęciami szczegółowe opisy gatunków, gdyż miałam pełną świadomość, jak kiepskie są moje zdjęcia (pomimo mych najlepszych chęci).
Raz już zapowiedziałam zakończenie prowadzenia bloga, wycofałam się jednak z tego po pewnym czasie. Przemyślałam sobie wszystko i stwierdziłam, że skoro to jest mój blog, to niech on będzie dla mnie! Przestałam się oglądać na statystyki, a jeśli - to im są one niższe, tym dla mnie lepiej, gdyż jestem mniej skrępowana. Nie czuję już żadnej presji, nie zależy mi na przypodobaniu się. Coraz częściej publikuję zdjęcia bez opisów, dla własnej przyjemności lub jako pamiątkę fajnych wspomnień. I zwyczajnie nie chcę tego robić do szuflady, publikowanie zdjęć jest mobilizujące i przyjemniejsze.
Inastagrama nie mam, na FB nie publikuję zdjęć, nie przekonałam się jakoś do tego rodzaju mediów, ale może powinnam, może coś tracę? Niestety, tego nie wiem. Pozdrawiam
Wiesz, ja póki co jestem pewna, że nie chcę rezygnować z prowadzenia bloga i być może w gruncie rzeczy ten wpis był niepotrzebny, bo niedługo dopadnie mnie wiosenna wena twórcza, ale z drugiej strony obserwując to wszystko co się dzieje i odnosząc coraz częściej wrażenie, że satysfakcja z prowadzenia tej strony nie jest współmierna z wysiłkiem jaki w to wkładam, po prostu potrzebowałam wyrzucić z siebie część tego co siedzi mi w głowie. Też myślę,że na wiosnę wraz z nowym sezonem foto statystki i ogólny ruch na blogu się trochę zwiększy, lecz tak na prawdę nie sądzę, że sytuacja drastycznie się zmieni.
UsuńWspominasz o prowadzeniu bloga dla siebie i w sumie rozumiem Twoją motywację, jednak osobiście mam odrobinę inne podejście. Nie zależy mi wprawdzie na żadnej tam popularności czy coś (zresztą linków do bloga nie znajdzie się na żadnych z moich profili w social media), jednak dla siebie robię np. albumy tradycyjne, do których wklejam masę zdjęć; tworzę całą kronikę mojej fotograficznej przygody na dyskach w bardzo uporządkowanej formie, co też na prawdę pochłania masę czasu, a blog założyłam po to by dzielić się tym co robię z innymi, stąd ten wpis.
Odniosę się jeszcze do kwestii dodawania opisów pod zdjęciami, o którym wspominałaś. Choć z pewnością nasze blogi różnią się pod względem tego jakie treści publikujemy i w jaki sposób chcemy je przekazać, to doskonale zdaję sobie sprawę ile czasu trzeba poświęcić na tworzenie takich opisów, bowiem przez wiele lat tworzyłam dla siebie samej taką niby encyklopedię roślin. Każde zrobione zdjęcie kwiatka zostało opatrzone właściwą nazwą i krótkim opisem,a później wywołane i razem z nim wklejone do albumu, więc patrząc na fakt, że uzbierałam tych roślinek jakoś około 500,rozumiem ile trzeba się nad tym napracować. Ale teraz muszę zauważyć,że obróbka każdej sesji to też nie jest taka łatwa, przyjemna i szybka sprawa jak się moze wydawac, zwłaszcza jeśli robi się coś dla klientów i zwraca się uwagę na każdą pierdołę. Nie raz spędzałam kilka wieczorów pod rząd nad tym, by odrobić te kilkanaście zdjęć dla klienta, a potem dopiero kilka z nich dodać na bloga. Lecz tak na prawdę tutaj nie widać tego wysiłku, liczy się jedynie efekt finalny i to, żeby wpis nie był zbyt długi nudny dla widza.
Dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź :-) O, widzisz! Zapomniałam o jeszcze jednej motywacji dla Ciebie - masz klientów!! Warto więc mieć ciagle funkcjomującego bloga, by umożliwić im zapoznanie się z Twoimi możliwościami, stylem i osiągnięciami.
UsuńNiedługo (!!!) wiosna - będzie dobrze. Co wyrzuciłaś z siebie już jest nieaktualne, już jest poza Tobą. Rób co lubisz i nie odlądaj się na drobiazgi :-)
Podobają mi się Twoje zdjęcia i obróbka. Widzisz, i od Ciebie niejeden chciałby się czegoś nauczyć :-)
To ja powinnam przede wszystkim podziękować za odzew i wsparcie :) Faktycznie, teraz im bliżej wiosny tym mam więcej motywacji i moje podejście do niektórych spraw staje się łagodniejsze, bardziej neutralne, na zasadzie ,,co ma być to będzie'' :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńWłaściwie napisałaś dokładnie w większości to co sama chciałam poruszyć. Gdzieś też gryzły mnie myśli pomiędzy rzuceniem bloga w cholerę, ale z drugiej strony zapomniałam ile mi to kiedyś sprawiało frajdy, że są ludzie, który faktycznie lubili to co robię i publikuję. Co do instagrama, jest super aplikacją ale w pewnym sensie stał się wielkim polem bitwy o lajki i folołersów, wysypem influencerów i pokazywaniem wręcz zbyt idealnych kadrów z życia codziennego ;) Ale w końcu powiedziałam sobie, że pośród tego wszystkiego będę po prostu sobą i będę starała się wypracować swój własny styl. Co do bloga, niestety brakuje mi na niego coraz bardziej czasu, więc nie robię nic na siłę ;)
OdpowiedzUsuńPodobny post napisałam w kwietniu zeszłego roku, tyle, że w skróconej wersji.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej wtedy pisałam, że blogowania nie porzucę mimo, że widzę, że świat przeniósł się na instagram. Sama też tam zresztą jestem.
Ale bycia tam jest zupełnie inne od bycia na blogu, tu jest tak jakoś spokojniej, wydaje mi się, że osoby, które do mnie zaglądają robią to po to by te zdjęcia naprawdę zobaczyć. I to nic, że tych osób jest coraz mniej, ja dalej będę tu co jakiś czas publikować wpisy, bo są zdjęcia, które chcę pokazać w większej ilośći, bo może właśnie chcę żeby ktoś przejrzał je od początku do końca a nie tylko kliknął w serduszko i poszedł dalej, tak naprawdę nie widząc może nawet w co klika...
Fakt, że na instagramie jestem częściej, dostępna w zasadzie od ręki i przez cały czas, wygodniej też mi tam wrzucać codzienne ujęcia czy szybkie posty żeby tylko dać o sobie znać albo zdjęcie, które zaprowadzi do mojego bloga. A blog, blog to taka moja przystań, to tu zatrzymuję się i odłączam na chwilę od instagramowego zgiełku ;)
Ja przeżywam raz blogowe, a raz instagramowe kryzysy... Blogowe, bo coraz mniej czasu poświęcam na blogowanie i czynne komentowanie u innych osób. Choć mam garstkę osób, do których staram się w miarę regularnie zaglądać. A instagramowe biorą się stąd, że staram się przy każdym kolejnym zdjęciu, dbam o jego układ, a efekty wcale mnie nie zadowalają. Co więcej często trafiam na profile na których jakość zdjęć i kontent nie powala, a statystycznie wypadają o wiele lepiej.
OdpowiedzUsuńŚledzę też masę pięknych fotograficznych profili i wiele z nich moim zdaniem nie jest doceniona. Zdjęcia na bardzo wysokim poziomie, ale nie przekłada się to w żaden sposób na followersów i serduszka.
Jeśli o bloga chodzi, to brakuje mi go w momencie gdy odstawiam go na bok. Cieszy mnie odbiór i kontakt z różnymi osobami. W komentarzach otrzymałam masę miłych i ciepłych słów. Często dostaję długie i rozbudowane komentarze, a nie tak jak na Instagramie automatyczne : ładne zdjęcie, super fotka. Chciałabym, żeby mój blog stał się jeszcze lepszym i bardziej inspirującym miejscem, co zapewne będzie wymagało wiele pracy ode mnie, ale nie nastawiam się na nic. Bloga traktuję chyba jednak bardziej domowo i jakoś łatwiej jest mi się dzielić na nim moimi osobistymi rzeczami ;) Myślę, że warto prowadzić blogi. Choćby dla siebie.