Midsummer



Odkąd pamiętam unikałam ostrego światła i mocnych kontrastów jak ognia, zwykle szukając miejsc, gdzie słońce łagodnie oświetla fotografowaną scenerię. Szczególnie upodobałam sobie złotą godzinę, a właściwie moment, kiedy dobiega ona końca,a światło staje się niezwykle miękkie i delikatne, często tworząc iście bajkowe scenerie. Jednak fotografowanie wciąż w tym samych warunkach (choćby tych ulubionych) z czasem wprowadza nas w pewną rutynę,tworzy przyzwyczajenia, które prędzej czy później zaczynają nudzić nas samych oraz zniechęcać do dalszej pracy. Ostatnio czułam właśnie takie zniechęcenie, wywołane zbyt długim powielaniem schematów i robieniem wszystkiego w utarty, wyuczony sposób. Lecz wkońcu postanowiłam się temu sprzeciwić i małymi kroczkami spróbować choć na moment wyjść ze swojej strefy komfortu.
Od dłuższego czasu obserwuję jak w otoczeniu, w którym przebywam rozchodzi się światło, gdzie tworzą się cienie o różnych porach dnia (ot to już takie moje przyzwyczajenie ,,zawodowe'' :D), dlatego pomyślałam,że tym razem fajnie byłoby dla odmiany pobawić się ostrym światłem i głębokim cieniem, których gra zachwyca mnie każdego dnia wczesnym popołudniem. Tym razem nie zdecydowałam się na autoportrety, lecz spróbowałam wykorzystać okazję do sfotografowania czegoś co pojawia się u mnie znacznie rzadziej (o ile w ogóle), a więc letniej kompozycji w stylu flat-lay. Powiem Wam,że fotografowanie w takich warunkach okazało się wielką frajdą i obudziło we mnie na nowo jakąś chęć do poznawania kolejnych nowych możliwości! Choć nie ukrywam,że wciąż pałam miłością niekrytą do złotej godziny, to jednak pojawiła się jakaś chęć rozwoju, ulepszenia tego co robię :)  
To moje pierwsze  podejście do tego tematu, lecz jestem pewna, że nie ostatnie! Teraz wydaje mi się,że stawianie sobie kolejnych (choćby nawet tych drobnych) wyzwań to bardzo rozwijający proces i często znacznie bardziej inspirujący niż przeglądanie miliona pięknych zdjęć, bez zastanawiania się jaki proces prowadził do takiego a nie innego efektu końcowego. Nic nie nauczy nas więcej, niż praktyka! (Inspiracje owszem też bywają jednak ważne, o ile przyjmowane są z właściwym nastawieniem, inaczej jest to tylko bierne przeglądanie zdjęć.) 
Jestem bardzo ciekawa czy zgodzicie się ze mną w tej kwestii i czy spodobała Wam się dzisiejsza drobna odmiana. :)
P.S Nie byłabym sobą, gdybym nie przygasiła jednak trochę kolorów, no po prostu musiałam hehe :D










6 komentarzy:

  1. Bardzo oryginalne ujęcia! Mają swój klimat. Jestem ciekawa kolejnych Twoich prób z ostrym światłem i głębokim cieniem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klimat to rzecz na której (poza technicznymi aspektami) najbardziej mi zależy przy wykonywaniu zdjęć, więc cieszę się,że go tu dostrzegasz. :)

      Usuń
  2. Złota godzina to idealna pora na klimatyczne zdjęcia :)
    Mój blog-klik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Nie bez powodu jest moją ulubioną :D

      Usuń
  3. Jejku, jakie piękne zdjęcia! Niesamowite masz oko, że potrafisz coś takiego uchwycić w kadrze :) Ja również mam już takie utarte przyzwyczajenia fotograficzne i niestety moje zdjęcia też przedstawiają jeden styl. Będę musiała się porozglądać, coby nie powielać schematów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Te kadry wyglądają magicznie <3 poproszę więcej takich eksperymentów :) Powiem Ci ogólnie... że ja bardzo, ale to bardzo nie przepadam za cieniem i taką ciemnością na zdjęciach... Dużo osób robi teraz na siłę zdjęcia w "rustykalnym" klimacie, gdzie króluje właśnie ten cień, i niestety dużo osób robi to nieumiejętnie, ale odchodzę trochę od tematu... Bo u Ciebie, ja po prostu kocham te cienie! Tę głębię na zdjęciach, gdzie kolory przeplatają się z czernią... Robisz to wszystko tak niesamowicie, że na zdjęciu tworzy się wspaniały klimat i poczucie takiej tajemnicy, drugiego dna... Czasami przeglądam u Ciebie stare wpisy, bo napatrzeć się nie mogę na te piękne kompozycje jakie tworzysz <3

    OdpowiedzUsuń