Popołudnie w majowym sadzie


Od dawna marzyłam o pięknym kwitnącym sadzie do zdjęć, w którym mogłabym spokojnie realizowac sesje i żałowałam, że w mojej okolicy takich sadów jest na prawdę nie wiele i są zazwyczaj prywatne posesje, na które wejście mogłoby się skończyć co najmniej awanturą z rolnikiem. Jednak wiedziałam też, że zaledwie kilkaset metrów od mojego domu znajduje się pewniem nieduży prywatny sad i... nic z tym nie robiłam! Przez kilka dobrych lat! A przecież był na wyciągnięcie ręki i w zasadzie widywałam go regularnie z mojej ulubionej ścieżki rowerowej. Lecz wkońcu nadszedł ten dzień, kiedy odważyłam się pojechać do właściciela i zapytac o mozliwość wejścia tam z aparatem. Byłam przeszczęśliwa, gdy usłyszałam, że nie bedzie z tym rzadnego problemu, a co więcej już tego dnia mogę tam sobie podjechać i wszystko obejrzeć! Oczywiście nie mogłam zmarnować takiej okazji,więc wieczorkiem wybrałam się tam rowerem i spacerując powoli alejkami pomiędzy jabłoniami, śliwami i jodełkami (które ewidentnie są oczkiem w głowie właściciela :D), łapałam w kadry promienie zachodzącego słońca i patelę żywych majowych kolorów natury. Wprawdzie okazało się, że tego roku sad nie zakwitł zbyt obficie, ale nie przeszkadzało mi to zupełnie, bo zachwyciłam się sielskością tego miejsca już po przekroczeniu bramy. :) 
Dziś zapraszam Was na spacer po tym urokliwym zakątku mojej wsi, mam nadzieję, że Wam również się tam spodoba. Do usłyszenia! :D














    
 










3 komentarze: