Autoportrety w otoczeniu miliona kwiatów


Ten rok przyniósł nam wiele ograniczneń, na wiele rzeczy trzeba było czekać, a równie wiele odpuścić lub przełożyć na bliżej nieokreślony termin. Zimą miałam wiele planów co do tego jak fotograficznie bedzie wyglądać wiosna w moim wykonaniu, lecz jak pewnie się domyślacie, nic z tego nie wyszło :( Było mi przykro patrzeć na te wszystkie przekwitające drzewka mirabelki, wiśni i dzikich jabłoni, myśląc przy tym, że może za rok się uda... chociaż kto wie czy i gdzie będziemy za ten czas. Nie mniej jednak kiedy już pogodziłam się z losem, niespodziewanie dojrzałam na polach w okolicy dwie duże kępy kwitnącej tarniny! To było jak dar z nieba! :D Długo nie zastanawiałam się czy uda mi się tam przedrzeć z rowerem (oj nie było to takie łatwe) i kiedy już zobaczyłam z bliska ile na drzewkach jest kwiatów i jak pięknie pada tam światło wieczorem, wiedziałam, że niebawem wrócę tam z aparatem i statywem oczywiście, żeby na pocieszenie zrobić chociaż trochę autoportretów. :) No i się udało! Nawet dwukrotnie, bo pierwszego dnia zrobiłam część zdjęć w niebieskiej bluzce i kapeluszu, a drugiego czując jeszcze lekki niedosyt wróciłam w to samo miejsce w sukience. Cieszę się przeogromnie, że udało mi się przynajmniej w ten sposób wykorzytać piękno tegorocznej wiosny. :)























***

















2 komentarze:

  1. Zachwycające zdjęcia, magiczne, cudowne ciepłe barwy. Bardzo ładnie pozowałaś, jest się czym zachwycać i inspirować, brawo. :) Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń