Pomiędzy latem a jesienią | Autoportrety

Jeszcze niedawno wydawało mi się,że dopiero połowa lata za nami i będzie ono trwać jeszcze długie tygodnie. Tymczasem pierwsze niezwykle chłodne poranki, wieczorne mgły i zmierzch zapadający przed 20 boleśnie uświadomiły mi jak bardzo się myliłam. Mam wrażenie jakbyśmy nagle przeskoczyli o kilka stron w kalendarzu. pomijając okres przejściowy jakim był zwykle słoneczny i ciepły początek września. Trudno pogodzić mi się z faktem,że coraz ciężej będzie zdążyć po pracy na zachód słońca oglądany pośród okolicznych pól.

Zdjęcia, które dziś zobaczycie powstały już jakiś czas temu, w trakcie jednego z najdłuższych i najpiękniejszych zachodów słońca, jakimi żegnało się z nami powoli odchodzące lato.

Tak na prawdę pretekstem do ich zrobienia była nie tyle zmieniająca się pogoda (wtedy jeszcze nie wiedziałam,że zanim je opublikuję na zewnątrz będzie już panować iście jesienna aura), co strój, który mam na sobie. Choć nigdy jakoś szczególnie nie przepadałam za sukienkami, tak tym razem jedna od razu przyciągnęła mój wzrok i pomyślałam sobie, że fajnie będzie ją mieć w szafie, nawet jeżeli miałabym ją założyć tylko raz, wyłącznie do zdjęć (a taki był pierwotny zamysł). 

Spodobało mi się w niej to,że jej krój nawiązuje trochę do stylu retro, no i przede wszystkim,że kosztowała jedynie złotówkę.:) Nie przypuszczałam, że okaże się także bardzo wygodna i polubimy się do tego stopnia,że będę w niej chodzić także na codzień. Oprócz sukienki na zdjęcia zabrałam ze sobą także skórzany pasek w brązowo-wiśniowym odcieniu oraz pleciony koszyk, który pokazywałam już w wcześniejszych wpisach - obie rzeczy udało mi się kupić również za złotówkę. :)

Sukienkę polubiłam do tego stopnia,że ostatnio do mojej kolekcji dołączyła druga bardzo podobna, lecz utrzymana w bardziej jesiennej kolorystyce. Nie mogę się doczekać dnia, w którym uda mi się upolować równie ładny zachód i zrobić w niej następną serię zdjęć. :)

Do usłyszenia!