Tatry: Pieszo na Kasprowy Wierch



Cześć! Nadszedł czas na dalszy ciąg naszej górskiej wędrówki.
Drugiego dnia,po rozgrzewce jaką zafundowała nam wycieczka na Dolinę Kościeliską postanowiliśmy udać się na nieco ambitniejszy szlak,tak aby jak najlepiej spożytkować cały dzień.Wybór padł na zielony szlak prowadzący z Kuźnic na Kasprowy Wierch. Już po kilkuset metrach było jasne,że wcale nie jest tak łatwy jak twierdziły opisy w internecie.Teraz patrząc z perspektywy czasu nie jestem nawet w stanie uwierzyć,że dałam radę tam wejść.Na prawdę wydaje mi się to niemożliwe! Bo w trakcie wchodzenia po tym szlaku,zgodnie ze znajomymi stwierdziliśmy że to była istna katorga.Dosłownie.Ale zacznijmy od początku :)





Wyprawę zaczynamy ,,z samego rana'', czyli tak żeby około 9 być już na szlaku.Na samym wstępie musimy oczywiście uiścić opłatę za wstęp na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego,już kilka metrów dalej zauważamy,że nieco dalej szlak idzie ostro pod górę.Jednak póki co droga wiedzie przez las,a obok przepływa duży szumiący potok-wszystko wygląda cudnie,więc zachęceni idziemy dalej :)




Widoki nadal zachwycają,lecz idzie nam się już ciężej,robimy pół minutowe przystanki,wspinamy się po kamiennym szlaku,wdychamy szybko coraz więcej zimnego powietrza a ubrania stają się coraz bardziej mokre.No ale przecież nie odpuścimy tak łatwo! A więc pniemy się cały czas ostro w górę,kierując się na Myślenickie Turnie,gdzie znajduje się także przystanek kolejki górskiej na Kasprowy Wierch (nie,nie można się tam dosiąść, a szkoda).Już na tym etapie nasze sił są nieco nadwyrężone,pocieszamy się jednak faktem,że polowa drogi już za nami i mamy nadzieję,że już gorzej nie będzie.Na myślenickich turniach spotykamy nietypowego rudego ''turystę'',próbującego wykolegować coś do jedzenia od zmęczonych ludzi odpoczywających obok na skałach.



Od tego momentu szlak staje się coraz trudniejszy,a z każdym kilometrem nasza motywacja wraz z siłami ulatnia się w tempie ekspresowym.Za to widoki są obłędne! Nigdy w życiu nie widziałam czegoś tak niesamowitego! P.S Za nic w świecie nie uwierzę,że to była połowa drogi bo dalszy odcinek ciągnął się okropnie długo i daleko.


Po drodze natrafiamy jeszcze na punkt widokowy,skąd bardzo dobrze widać przejeżdżającą kolejkę a także całą jej trasę,zwróćcie uwagę,że już na tym etapie nie widać jej etapu początkowego,skąd zaczęliśmy naszą wędrówkę,a do końca pozostał jeszcze kawał szlaku.







Kiedy dostrzegliśmy już kolejkę krzesełkową,szlak przez Czerwone Wierchy (na zdjęciu poniżej) i bazę meteorologiczną na szczycie Kasprowego zgodnie stwierdziliśmy,że czas na przerwę.Rozsiedliśmy się na trawie w pobliżu szlaku i zajadając wszystko co mieliśmy w plecakach,podziwialiśmy te nieprawdopodobnie piękne widoki.





 
Możliwość oglądania kolejki górskiej w dole (a wydaje się taka malutka! jak pudełko zapałek) i jej trasa znikająca gdzieś daleko pomiędzy górami,dała nam poczucie że skoro dotarliśmy tak daleko to możemy wszystko! Takie momenty uświadamiają nam,że wcale nie jesteśmy tak słabi jak myśleliśmy i pozwalają docenić piękno ulotnych chwil,szczególnie sprawdza się to wtedy,gdy leżysz sobie w trawie tysiące metrów nad poziomem morza,nad sobą masz tylko chmury a dokoła widok na okoliczne wsie,domy,góry i lasy,które teraz są jak mrówki i zajadasz zwykłą drożdżówkę z kiosku,która o dziwo nigdy wcześniej nie smakowała tak dobrze,jak w tej jednej chwili.Dla takich momentów zdecydowanie warto żyć i podróżować :)



Podsumowując,nasza wspinaczka zielonym szlakiem na Kasprowy Wierch trwała blisko 5 godzin (wliczając pół godzinną przerwę na zjedzenie wspomnianej drożdżówki i kilkunastu przerw na zdjęcia),na szczyt dotarliśmy totalnie rozczochrani i zmęczeni,ale było warto! A w nagrodę zafundowaliśmy sobie na prawdę dobry obiadek w restauracji na samym szczycie góry :) Co ciekawe po tylu przebytych kilometrach kamienistego szlaku,najcięższe było ostatnie kilkadziesiąt metrów czyli podejście pod stację meteo,większość osób które obserwowałam na tym etapie miało zdecydowanie wszystkiego dość-ani trochę się im nie dziwię. :P 


W następnym wpisie dalszy ciąg wędrówki,czyli kilka słów o tym jak i którędy zeszliśmy z Kasprowego,co widzieliśmy po drodze i kilka migawek z samego Zakopanego.

11 komentarzy:

  1. Co za słodki towarzysz podróży :D

    Tatry są piękne w swojej surowości. Niestety, nigdy nie byłam na Kasprowym. Mam nadzieję, że kiedyś się wybiorę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! O świcie lub zachodzie słońca musi wyglądać obłędnie :) Ale i tak o każdej porze roku widoki w tej okolicy są fenomenalne i warte każdego wysiłku :D

      Usuń
  2. Prześliczne zdjęcia! Niebo wygląda super z górskimi widokami ;) Lisek przesłodki <3
    www.xgetflowx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak,na żywo wszystko 100 razy bardziej zapiera dech xd Na początku bałam się,że bez filtra sobie nie poradzę z prześwietleniami na jpegach,jednak pogoda się udała i nie było z tym problemu :)

      Usuń
  3. To widzę, że Ty odwrotnie jak ja ;D Bo ja tamtędy schodziłam :)
    Cudowne te nasze Tatry <3 i super, że widziałaś lisa z takiego bliska :)

    pozdrawiam
    katarzynakoziej.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co zaobserwowałam byłyśmy tam w podobnym czasie,może minęłyśmy się na szlaku,kto wie XD

      Usuń
  4. Przepiękne zdjęcia, a przeurocze z lisem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Żałowałam, że nie mogłam go pogłaskać (przecież nie bez powodu uczono nas od dziecka by nie zbliżać się do dzikich zwiaerząt),bo chętnie zajęłabym się takim futrzakiem :D

      Usuń
  5. Ładne kadry i bardzo przyjemne, miękkie światło

    OdpowiedzUsuń
  6. piękne ujęcia, tylko pozazdrościć widoków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Nie ma co zazdrościć,wystarczy trochę chęci i można to przeżyć samemu,a na prawdę warto :D

      Usuń