Ludzie-aparaty


Za każdym razem widząc w mediach relację z ważnych wydarzeń kulturalnych rzuca mi się w oczy cała zgraja osób,które z ogromnym zaangażowaniem dokumentują te chwile.Są to m.in paparazzi ale też zwyczajni ludzie,którzy nawet nie przyszli uczestniczyć w danym wydarzeniu a tylko zrobić pamiątkowe zdjęcie lub selfie z znaną osobą.Właśnie takie istoty nazywam ludzie-aparaty.Dlaczego? Bo patrząc na nich nie zwracamy uwagi na to kim są,po co przyszli-widzimy jedynie aparat,często z ,,armatą'' czyli wielkim obiektywem,najczęściej z serii L, bo przecież im większy i droższy obiektyw,tym większy profesjonalizm* :P


Człowiek-aparat w wersji ''light''
Może nim być każdy! Czym taka osoba się wyróżnia? Otóż dokumentuje wszystko dokoła,niezależnie czy ma przy sobie telefon,aparat,czy kalkulator-pamiątka musi być! Nieważna jest jakość ani kadr,ważne że jest!
Przyznaję się bez bicia,że przez pewien czas sama taka byłam,aparat lub co najmniej zawsze pod ręką,na każdym spacerze,wycieczce i prawie 30 tys zdjęć na dysku,z czego połowa(hmmm w rzeczywistości pewnie około 70%) nadaje się do wyrzucenia.


Życie z fotoholikiem.
Założę się o 100 zł (dobra żartowałam!o cukierka za 10 gr), że masz w swoim otoczeniu osobę,która nie wyobraża sobie dnia bez zrobienia choćby jednego,no ewentualnie 20 ''pamiątkowych'' zdjęć.Jeśli mam rację to zapewne wiesz o czym mówię.Życie w bliskim kontakcie z taką osobą to wyższa szkoła jazdy,bo przecież nie znasz ani dnia ani godziny kiedy nadejdzie ten właściwy moment na udokumentowanie np.wspólnego obiadu (inspiracje z Instagrama już niedługo w nowym wpisie!),kwiatków w ogródku sąsiadki czy twojej głupiej miny.Zapytacie ,,jak żyć?'' otóż trzeba się przyzwyczaić lub (wersja dla odważnych) uświadomić człowiekowi-aparatowi że macie tego dość.Powinno poskutkować i jeśli faktycznie patrzy na świat nie tylko ,,szklanym okiem'' zrozumie swój błąd :)
Dlaczego o tym piszę?
Zbliża się nowy rok,a więc czas na postanowienia! Pierwszym z nich będzie staranie,aby nie stać się człowiekiem-aparatem :) Stawiam na jakość nie ilość!Chcę abym po kilku latach patrząc na swoje zdjęcia,przypominała sobie fajne chwile z nimi związane i jednocześnie czuła zadowolenie,że udało mi się zrobić fajne zdjęcie a nie tylko zastanawiała się ,,co ja sobie wtedy myślałam'' i ,,po co mi to'' oraz ,,Boże,ile tego jest!'' :)
A może Wam przytrafiła się jakaś zabawna(lub niekoniecznie) historia związana z tym tematem? Chętnie o tym poczytam :) Dajcie znać w komentarzach!
Na koniec chciałabym  podziękować za wytrwałość i cierpliwość moim przyjaciółkom i znajomym,którzy doświadczyli na swojej skórze jak to jest wychodzić gdzieś z fotograficznym maniakiem. :P

*Absolutnie nie chodzi mi wyśmiewanie się z osób słusznie używających sprzętu fotograficznego o dużych gabarytach(broń Boże!),a jedynie o ukazanie komizmu niektórych sytuacji z punktu widzenia ''przechodnia'' :)

2 komentarze:

  1. Oj, znam to :) To logiczne, że ktoś kto zaczyna interesować się fotografią że zrobić zdjęcia wszystkiemu, albo ludzie chcą mieć pamiątkowe zdjęcie (mimo, że w większości przypadków lądują one potem w folderze i nikt ich przez lata nie ogląda). Ja sama również już nie biegam wszędzie z aparatem i robię zdjęcia wszystkiemu - a znajomi i rodzina nie rozumieją, dlaczego nie chcę zrobić czemuś zdjęcia mimo, że kompozycja nie ta, światło za ostre itp ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak, to prawda :D Bycie człowiekiem-aparatem bywa uciążliwe dla bliskich :) Ja walczę ze swoim fotoholizmem od czasu gdy zaczęłam porządki na dysku i zostałam przytłoczona miliardem zdjęć, gdzie tak jak wspomniałaś, ponad 70% nadaje się do wyrzucenia ;) Wczoraj jednak nie mogłam się powstrzymać przy wigilijnej kolacji gdzie "znowu mnie napadło" i musiałam zostać odgoniona, bo wszyscy chcieli już zacząć jeść ;D Zresztą teraz w ten świąteczny szał ciężko przejść obojętnie obok tych wszystkich pięknych i świecących dekoracji. Staram się jednak zachowywać umiar, szkoda późniejszego czasu przy segregacji i migawki w aparacie :)

    OdpowiedzUsuń